sobota, 9 maja 2015

Prolog

Dziękuję wszystkim za zarówno pozytywne jak i niepozytywne komentarze i zapraszam do czytania! :D
_____________


Nuda.
Nu-da.
N-U-D-A.
Niemożliwie-Upiornie-Dobijająco-Apokaliptyczna nuda.
Czemu, do cholery, czemu muszę siedzieć w pustym pokoju, bo rodzice gadają sobie z jakimiś starcami w salonie?
Pomyślmy, obchodzi mnie co tam się dzieje?
Nie.
Mam co robić w tym pokoju?
Nie.
Jestem głodny?
Tak.
Nudzi mi się?
Tak.
Mam ochotę im poprzeszkadzać?
Nie, ale za to wielką chęć, żeby totalnie ich upokorzyć.
Poczujcie gniew własnego rodzonego syna!
Bez chwili wahania kopniakiem otworzyłem drzwi, które odbiły się hukiem od ściany i wyszedłem z pokoju. Zjechałem po poręczy schodów i zeskakując od razu skierowałem się do salonu.
Ledwo się przeprowadziliśmy, wszystkie meble jeszcze nawet nie dojechały, więc stała tam tylko kanapa, dwa fotele i jakiś stół pozostawiony przez poprzednich właścicieli. W chwili, kiedy wtargnąłem do pomieszczenia rodzicom zrzedły miny, a dwójka obcych staruszków spojrzała na mnie z zaciekawieniem.
- Dobry, nudziło mi się, więc postanowiłem dołączyć do tej waszej pogawędki – odezwałem się wkładając dłonie w kieszenie spodni i przyjmując wyzywający wyraz twarzy. Matka natychmiast podniosła się i odkładając szybko szklankę z jakimś zapewne beznadziejnym napojem podeszła do mnie i popchnęła w stronę kuchni. Przeprosiła ich na chwilę, co chwilę się kłaniając i zaraz do mnie dołączyła.
- Co ty wyprawiasz?! - syknęła niczym wąż. Jak anakonda normalnie. W sumie, to przypominała trochę takiego węża – błyszcząca się od potu, kolorowa przez beznadziejny makijaż, a zachowanie, to w ogóle. Mógłbym stwierdzić, że mieszkała w dżungli, gdyby nie to, że w dzieciństwie męczyła mnie swoimi fotografiami z dzieciństwa. - Mówiłam ci, że masz siedzieć cicho w pokoju i nie wyściubiać nosa, dopóki ci nie pozwolimy! - zmrużyła oczy. - Czego w tym nie rozumiesz?!
- Głodny jestem – odparłem głośno, tak, że pewnie usłyszeli mnie w salonie. Matka, aż zgrzytnęła zębami ze złości i skoczyła w stronę szafki. W sumie nie wiedziałem, że już coś tam mamy. Wyjęła jakiś chleb i plaster szynki, nałożyła na siebie wcisnęła mi w rękę.
- Masz i wracaj do pokoju – syknęła, odwracając i popychając mnie w stronę drzwi.
- Ale mi się nudzi – odparłem jeszcze głośniej niż wcześniej, stawiając opór.
- Możesz wreszcie przestać?! Co mam zrobić, żebyś był w końcu cicho?! - oho, wkurzyła się, już nawet powoli przestawała panować na głosem. Zamyśliłem się chwilę, wybierając co rusz lepszą opcję.
- Stówa, albo nie, lepiej dwie. Daj mi dwie stówy i będę niczym aniołek – odpowiedziałem z miłym uśmiechem, odwracając się w jej stronę. Westchnęła tylko głośno i wyjęła z kieszeni plik banknotów. Przeliczyła szybko, po czym wcisnęła mi je do ręki.
- Znikaj! - jak powiedziała, tak zrobiłem. Wciąż z uśmiechem na ustach wkroczyłem do salonu, pożegnałem się ze staruszkami życząc im miłego dnia i zwiałem do pokoju. Na schodach jeszcze słyszałem, jak rodzicielka ich przeprasza, po czym ze śmiechem wszedłem do nakazanego mi pomieszczenia.
Z racji, że nie miałem akurat jeszcze żadnych mebli, usiadłem sobie na środku, przodem do okna i zamyśliłem się.
Tak po pierwsze, to stwierdziłem, że w sumie nie ma sensu, że kupili ten dom skoro i tak się wyprowadzimy za dwa, trzy tygodnie, no, ale jak chcą wydawać niepotrzebnie kasę, to co będę im w tym przeszkadzał...
Natomiast po drugie, muszę dopracować swój nowy charakterek.
Gej.
Co mi się z tym kojarzy?
Na początek: pedał w rurkach i obcisłych bluzeczkach i kurteczkach i cholera wie w czym jeszcze.
Odpuszczę sobie. Równie dobrze mogę chodzić w czym chcę.
A jak dobrze mi pójdzie, to może jeszcze w pierwszym tygodniu uda się znaleźć jakąś ofiarę.
I ją przelecieć.
Może nawet będzie przyjemniej niż z jakimiś laskami? W końcu jak trafi się jakiś prawiczek, to pewnie tyłek będzie mu się zaciskać jak cholera, a im ciaśniej tym przyjemniej. Dla mnie, rzecz jasna. No i nie zajdzie, w żadną niepotrzebną ciążę. A jak jeszcze trafi się jakiś normalny, to może nawet nie będę musiał znosić żadnych głupich, słodkich słówek, od których chce mi się zazwyczaj rzygać.
W sumie, same plusy.
Chyba muszę zacząć się poważnie zastanawiać nad orientacją. Ta...
A zresztą. I tak pobędziemy tu pewnie ze dwa, trzy tygodnie i znów kolejna wyprowadzka. Spróbowanie życia jeszcze nikogo nie zabiło. Chyba. No, może poza ćpunami, alkoholikami i mało mnie obchodzi kim jeszcze. Jestem młody, więc muszę się wyszaleć. A kto powiedział, że udawanie geja, to nie jest swego rodzaju rozrywka?
Ha. Ha. Ha. Już normalnie widzę, jak dziewczyny padają z załamania, że taki przystojniak, jak ja woli chłopaków.
A jestem przystojny. Jak cholera, wzdłuż i wszerz. Co prawda, jeszcze nie zostałem modelem, ale już niedługo zapewne posypią się różne zaproszenia do modelingu czy filmów, a wtedy będą mi płacić grubą kasę, za choć jeden uśmiech!
Choć pieniędzy jako tako nie potrzebuję. Urodziłem się w cholernie bogatej i snobistycznej rodzince. W sumie, mógłbym polecieć na Hawaje jeśli bym tylko chciał.
Ale mi się nie chce.
Muszę się przygotować do gry.
Właściwie jeszcze tylko jedno mnie tylko zastanawia – muszę się malować? W sumie, to bym wyglądał jak jakiś pedał, ciota, czy szmata.
Chyba sobie odpuszczę. Wystarczy udawanie nieśmiałe, wstydliwego chłopczyka. I wszyscy się we mnie zakochają.
- Hahaha – zaśmiałem się cicho, zacierając ręce z radości. Nie ma to jak wrabiać całe otoczenie w konia. To będzie cholernie zabawne!
Jestem genialny!

6 komentarzy:

  1. No, zaczyna się! Chcę więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę słodko-gorzko, że znowu zaczynasz wszystko od nowa, ale trzymam kciuki, żeby tym razem wszystko poszło dobrze!
    I oczywiście czekam na pierwszy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. Więcej, więcej i szybko,proszę! :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    ciekawie się zapowiada, czyli co będzie udawał... idę czytać dalej...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    rozdział jest świetny, bardzo mi się to opowiadanie już spodobało, i jednak mam nadzieję, że je będziesz kontynuować... czyli co będzie udawać? czy co?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    opowiadanie zapowiada się fantastyczne, czyli co będzie udawać, czy jak?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń